niedziela, 10 stycznia 2010

dalszy ciąg alfabetu ;)


E jak Eskidos - tak, tak eskiDos :D a chodzi o to, że mam taką bajeczkę, z której uczyłam Oliwerka alfabetu - i Oliwuś zamiast eskimos mówił eskidos :D, ale nie to jest najlepsze! najlepsze w tym jest to, że on to robił specjalnie, bo jak ja zaczynałam mówić eskidos, to mówił eskimos i się śmiał heheh,

F jak Film - :)) i to jest to, co tygryski lubią najbardziej :D nooo... może nie najbardziej, ale BARDZO :) ulubiona kategoria to :

  1. komedie romantyczne ( zwłaszcza z Kate Hudson)
  2. komedie - nie tylko romantyczne, ale też głupawe heheh,
  3. stare kino - lubię stare filmy, zarówno czarno białe, jak i kolorowe, westerny, romanse, komedie, szpiegowskie... bardzo lubie klimat tych filmów :)
  4. filmy kostiumowe (i love muszkieteros :D oraz inne filmy płaszcza i szpady)
  5. romansidła :)))) - myślę, ze tu nie trzebakomentarza :D
  6. seriale - heh, a gdzie indziej je uwzględnić? pod S? ;) moje ulubione to: Desperate Housewives, Dexter,House,  How I Met Your mother (!! świetny!!) oraz Glee (ostatnio odkryty). 
  7. bajki (jak już są seriale to i niech będą bajki pod ta literą) - bajki Disneya, ale takze Ach ten Andy, Świat wg.Ludwiczka :D, Czarodziejka z Księżyca haha, Odlotowe agentki :D
  8. kryminalne - wielka fanka tropienia zbrodni i Wielki Mysi Detektyw :D swego czasu nosiłam ksywę Detektyw Mysiek hahah
  9. sensacyjne - lubię sensacje ale też nie jakąś taką przereklamowaną, powiedzmy tak: dobre kino akcji
  10. psychologiczne - ale oglądam ich coraz mniej
  11. inne - czasami będzie to fantastyka, dramat tudzież thriller (ale to bardzo rzadko) 
  12.  musicale - warto jeszcze przytoczyć tu tę kategorię, gdyż lubię musicale - zarówno stare jak i nowe :))

tak patrzę, troszkę się zebrało tych gatunków ;) no cóż... :)))

c.d.n.

"...dobrze widzi się tylko sercem. Najważniejsze jest niewidzialne dla oczu."





... choć moje serce wygląda tak jest wciąż gotowe do tego aby kochać :)) miłość jest piękna i nawet jeśli nie jest mi już pisana, będę na nią czekać ...

póki co mam tyle osób do kochania i obdarzania tym uczuciem! ;) 

a dziś romantycznie - Michał Bajor  "Moja miłość największa"  "

W białych zim białych wierszach 
Złotych sierpnia pokojach
Moja miłość największa
Nie wie nic, że jest moja
Czas ją syci jak wino
Wyobraźnia upiększa
Moją miłość jedyną
Moją miłość największą

I nic nie powiem jej, broń Boże
Nie powiem nic umyślnie
Bo póki milczę to ją mnożę
Gdy wyznam wszystko pryśnie
Więc nie wyśpiewam mej miłości
Niech nie wie co się dzieje
I nieświadoma swej piękności
Niech w myślach mych pięknieje

W białych zim białych wierszach
Złotych sierpnia pokojach
Moja miłość największa
Nie wie nic, że jest moja
Czas ją syci jak wino
Wyobraźnia upiększa
Moją miłość jedyną
Moją miłość największą

Może kiedyś po latach
Jednak szepnę nieśmiało
"Kiedyś, tamtego lata
Strasznie panią kochałem"
A ty przerwiesz w pół słowa
Me wyznania zabawne
"I ja pana kochałam
Wtedy latem i dawniej"
I nic prócz małej chwilki żalu
Nie złączy nas, kochana
W tym dziwnym życiu, śmiesznym balu
Miłości niewyznanych
Bladym tancerzom gra cichutko
Orkiestra salonowa
A pod orkiestry każdą nutką
Podpisać można słowa:

W białych zim białych wierszach
Złotych sierpnia pokojach
Moja miłość największa
Nie wie nic, że jest moja
Czas ją syci jak wino
Wyobraźnia upiększa
Moją miłość jedyną
Moją miłość największą

uwielbiam Bajora :)))

idę szykować się do Kościoła 

 :*

sobota, 9 stycznia 2010

alfabet mego życia :)))



tak sobie wymyśliłam, że stworzę swój własny alfabet życia :))

zatem do dzieła! :))

A jak Ania ;D - nie dlatego, ze tak się od razu kojarzy :P, lecz dlatego, ze to moje imię : Ania, Anna, Anna Maria, Anka (nikt tak do mnie nie mówi, ale jeśli ktoś się zwraca zaraz się najeżam i mówię, żeby tak do mnie nie mówił) - lubię swoje imię i myślę, że oddaje mój charakter i pasuje do mnie. Choć jest to jedno z najpopularniejszych imion przez piękne połączenie z drugim tworzy niesamowity duet ;) 

Imię Anna pochodzi z języka hebrajskiego od słowa channah (wdzięk, łaska). Imię Anna oznacza: miła, łagodna i przyjemna. Anna to osoba niezwykle oddana rodzinie, dzieciom i mężowi, których ceni bardziej niż towarzystwo. Anna jest wrażliwa na uroki krajobrazu, lubi naturę, spokój, zgodę i harmonię we własnym środowisku. Anna dobrze radzi sobie również w życiu zawodowym i kształci się na wybitną specjalistkę, zdobywa pieniądze i sławę. Świętych o imieniu Anna jest około 30. Swoją popularność imię to zawdzięcza Świętej Annie, matce Najświętszej Marii Panny. W Polsce miejscem jej kultu jest Góra św. Anny koło Opola. 

i znalazłam takie powiedzonko: Szczęśliwy kto na świętą Annę upatrzy sobie pannę.

hehe, BEZ KOMENTARZA ;)

B jak Babcia - bardzo dużo zawdzięczam mojej ukochanej  mamie, która teraz jest babcią i to ją, a nie moją babcię, mam na myśli :) moja mamusia w roli babci jest the best :D Kocham Cię mamuś! :*

ale Ex aequo na tym miejscu jest również B jak Bóg , który mam nadzieje, ze wkrótce będzie #1 ! :) staram się by tak było i się nie poddam.  Dziękuję Ci Boże za to, ze Jesteś :*

C jak Cierpienie - niestety, w moim życiu jest go dużo, zarówno fizyczne jak i duchowe. Miałam problemy ze zrozumieniem, dlaczego tak dużo choruję? ciągle boli mnie głowa? brzuch? kości? ale wiem, ze kogo Pan bóg miłuje tego krzyżuje :) i teraz każde cierpienie staram się mu ofiarowywać - by nie poszło na marne,  ofiarowuję swój ból Maryji w jej intencjach, ale także w swoich (np. jako pokutę za swoje grzechy lub w intencji bliskich mi osób) by zaniosła Go Bogu. [już nie pamiętam gdzie czytałam, że powinniśmy talk robić - każde troski, cierpienia, smutki - zanosić Bogu, składać w ofierze i prosić ]

D jak Dom - jak mój kochany domek :)) dziękuje za to Bogu i rodzicom, ze mam gdzie mieszkać, mam swoje miejsce, swój pokój i miejsce, do którego zawsze mogę wrócić. Dom, to nie tylko miejsce, dom tworzą ludzie, atmosfera ... Kocham moją rodzinę i marzę o tym, by zbudować tak samo kochający się dom mojemu dziecku...

Myślę, ze skończę na literce D gdyż muszę wracać do pracy ... dodam jeszcze tylko, że to również D jak Dinozaury , które mój Oli uwielbia :))) właśnie koloruje swoją malowankę o dinozaurach, mamy również pełno książek o dinusiach, i to wcale nie takich dla dzieci, tylko stricte dla dorosłych, a Oli każdą nazwę pamięta! także mogłabym rzec Oliwer i wiaderko pełne dinozaurów :D 

c.d.n.

piątek, 8 stycznia 2010

what if... ?



właśnie jestem świeżo po obejrzeniu najnowszego odcinka gotowych (6 sezon, odc 11) i przyznam szczerze, ze sama zaczęłam się zastanawiać co by było gdyby...

- gdybym nie spotkała na swojej drodze m. ??

- gdybym nie poszła na studia do Szcz. tylko do Poznania??

- gdybym odeszła wcześniej od m.??

- gdybym została z m.??

czy nasze życie jest z góry zaplanowane?? ( muszę  dziś o tym pogadać z mamą :P dobry temat) 


przecież BÓG WIE - każdy z nas ma swoją kartę życia - ale mimo wszystko my nie wiemy ... jak to jest?? czy Bóg wie co mnie czeka jutro? za miesiąc ?? za 10 lat?? -> no chyba tak...to w takim razie bez znaczenia są moje czyny?? nie do końca to rozumiem - bo skoro i tak mam zaplanowane życie z góry (nie wiem jak oczywiście) to swoimi działaniami nie mogę tych planów popsuć? zmienić?? hmm...???

eh... wiem, że nie warto rozmyślać nad tym co by było gdyby i w zasadzie to tak nie gdybam, ale zastanawia mnie " czy to wszystko jest zapisane już" ???  ustalone?? 

muszę wracać do pracy ;) czas w domu to wcale nie słodkie lenistwo ;)   noo... prawie nie :P

mua!


czwartek, 7 stycznia 2010


witam :)  

dziś wróciłam do mojego kochanego domku i do bloga :) a wpis już siedział w głowie w Szcz. - zrodził się po obejrzeniu filmu, który wywarł na mnie spore wrażenie, ba, rzekłabym ogromne - cóż to za flm??   500 days of summer  

po krótce przedstawię opis : "Zwariowana komedia romantyczna o młodej kobiecie, która nie wierzy w miłość, dopóki nie spotyka na swej drodze chłopaka, gotowego na wszystko, by zdobyć jej serce."( to opis z filmwebu, hm - no aż taka komedia to to nie była, romantyczna a i owszem ale nie do końca trafny opis... )

 a tu druga : " Tom (Joseph Gordon-Levitt) jest nieszczęśliwym i niepoprawnym romantykiem, który zarabia na życie wymyślając teksty na pocztówki z życzeniami. Gdy jego dziewczyna, Summer (Zooey Deschanel), odchodzi od niego, zrozpaczony postanawia wrócić myślami do ich 500 dni razem, aby odkryć, co poszło źle. Ostatecznie refleksje Toma pozwolą mu na nowo odkryć jego prawdziwą życiową pasję..." ( ten opis już lepszy.. ;P)   odniosę się tylko krótko do aktorów, myślę, ze dobrani perfekcyjnie :) krótko i zwięźle, a co? ;)   a teraz idźmy do moich wywodów :D 

->    myślę, że każdy z nas był choć raz w życiu taką summer i takim tomem ( nie chciałabym tu psuć zabawy tym, którzy filmu nie widzieli) ale cóż... był moment, ze pomyślałam, że z summer to wielka suka! i myślałam tak nawet na drugi dzień... a potem, dotarło do mnie, ze owszem, była wyrachowana (wykorzystała toma) ale na swój sposób ją rozumiem ... gdzieś tam NIE CZUŁA że TO TEN i nie oddała sie do końca, zachowała granice... no ale, i tu pojawiają się argumenty za "suką" : po kiego grzyba uprawiał z nim sex?!, robiła mu nadzieję, no iw końcu: PO CO ZAPROSIŁA GO NA TĄ IMPREZĘ NA DACHU?! (będąc już zaręczoną, no bez jaj...) ... tu właśnei uważam, że pojechała po bandzie....  a toma mi było tak bardzo szkoda :((  

a tak w ogóle, to extra rola - marzy mi się taki facet :D (może nie dokładnie taki, ale byłoby mi niezmiernie miło takiego spotkać, ciekawe czy tacy są na ziemi?? hehe)  ... kurcze, a właściwie, to przecież były momenty, ze do siebie pasowali...

właśnie - co przesądza o tym, ze TO TEN /TA ?? Że związek wypali?? odniosłam wrażenie, ze bynajmniej w tym filmie, to było " to coś" ( to coś, niezindentyfikowane jak ufo niemalże haha) 

no nic, jakby nie było przesłanie film ma i pokrótce będzie to:  love is everywhere ;)

gdyby ktoś się zastanawiał czy warto obejrzeć ten film, to polecam gorąco choćby ze względu na dobrą grę aktorów ;) nietypowy klimat ;) i ... kolejne podejście do jakże pięknego tematu miłości - miłośc ma wiele barw,  także i takie... 

mua!


sobota, 2 stycznia 2010

a jednak ;)




... a jednak nie pisałam regularnie i w zasadzie to bym porzuciła to pisanie gdyby nie sytuacja z wczoraj: mój znajomy zachęcił mnie do prowadzenia photobloga - pomysł mi się spodobał ( a jakżeby inaczej... entuzjastka) i w zasadzie było już blisko, bo i zdjęcie poszło i w ogóle... aż wieczorem, tuż przed snem przypomniało mi się, że jest już miejsce o wiele milsze mojemu sercu...  (i nie trzeba się tak obnosić ze zdjęciami - aczkolwiek jest taka możliwość ) -> mam na myśli "zwykłą codzienność" - przecież miało być to moje miejsce, mój azyl  - moje dyrdymały! ;P  

i będą !! :))  

dziś mam dzień naukowo - komputerowy :)) robię prezentację multimedialną i troszkę czasu mi na nią zeszło... oczywiście bez pomocy G. nie skumałabym jak dodać podkład muzyczny... - dlatego serdeczne dzięki dla Ciebie :))  

no nic, naniosę ostatnie poprawki i siup do książek - ostatni rok studiów polega niestety na przekopywaniu się przez mnóstwo literatury...

życzę sobie owocnej pracy ;D

mua!